O zimowym spędzie polskich blogerów – see bloggers w Gdyni – zostało napisanych już przynajmniej 300 relacji (tylu podobno było uczestników), a więc ja napiszę krótką nierelację :)
Od początku… bardzo chciałem tam pojechać i pojechałem, fajnie że się załapałem! Była to moja pierwsza tego typu impreza, nigdy nie byłem na żadnym spotkaniu blogerów, bo też nie bardzo uważam się za blogera, ale to temat na inny wpis. Czytam sporo blogów, śledzę sporo osób, cieszyłem się, że większość z nich tam zobaczę. Zobaczyłem. Nie umarłem ze szczęścia.
Warsztaty. Akurat to mi się podobało, może dlatego, że sporo wiedzy będę mógł zastosować w codziennej pracy. Newslettery, copywriting, foty jedzenia z Lidl’a ;) to się na pewno przyda!
Panele dyskusyjne. Nie wiem, może miałem zbyt duże oczekiwania… Tylko kilka osób ciekawie opowiadało – Paweł Lipiec, Edwin Zasada, Piotr Bucki.
Impreza integracyjna. Grant’s zrobił fajny wieczór w Coco, z którego szybko się zmyłem. Gdynia nocą nie jest piękna.
Networking, tego muszę się nauczyć, otworzyć się i zacząć nawiązywać więcej kontaktów. To bardzo ważne!
Niedzielne bieganie w Orłowie. Najlepszy moment pobytu w Gdyni :) Niedzielny poranek, molo w Orłowie i bieganie po plaży. btw bieganie po plaży jest przereklamowane – źle biega się po piasku, chociaż widoki są przepiękne!
Planszówki. Nie jestem fanem, lubię tylko kilka, ale pomysł z ustawieniem ich w holu był mega. Rebel.pl dał radę!
Chcę pojechać na letnią edycję. Chcę bardziej wykorzystać pobyt i poczuć klimat blogerstwa. No i nie będę już marudził :)

